Pinczerka dzięki za odpowiedź

A więc tak...
1. Jako insulinę bazową przyjmuję levemir (12 j na wieczór, 6 jednostek rano), jako insulinę bolusową przyjmuję aspart. Owszem przeliczam jednostki na WW, staram się to robić skrupulatnie, chyba że bardzo się spieszę, wtedy odpuszczam sobie przeliczanie tego wszystkiego, choć tak jak mówię staram się robić to skrupulatnie. Obecne dawkowanie mam utrzymane od około 12-13 miesięcy czyli jeszcze przed tym jak glikemia się "rozchwiała"
2. Pomiędzy pomiarami, z tego co pamiętam zjadłam lekką zupę jarzynową i jeden placek ziemniaczany, przyjęłam 4j aspartu. Nie wykonywałam żadnego wysiłku, rozmawiałam z mamą, a później oglądałam telewizor.
3. Staram się pamiętać o nocnych glikemiach ale niestety należę do grupy osób które wcześnie wstają ale mają strasznie twardy sen, często zdarza się tak że choć mam nastawiony budzik na kolejne godziny pomiarów to budzę się dopiero nad ranem. Wczorajszej nocy w końcu jednak udało mi się zmobilizować i spisać swój nocny profil glikemii

, oto on.
godz. 19:00 wynik 159, przed kolacją przyjęłam już wieczorną dawkę lewemiru (ok. 19:30), kolację zjadłam ok 19:45, nie przyjmowałam już aspartu z racji na przyjęcie insuliny długo działającej.
godz. 20:45 wynik 164, glikemia nieznacznie wzrosła gdyż lewemir nie osiągnął jeszcze szczytu działania.
godz. 0:00 127
godz. 2:00 106
godz. 4:00 82
godz. 6.36 Kolejny pomiar zaplanowałam na godzinę 7:00, jednak przebudziłam się wcześniej i poczułam że zaczynam się pocić (jest to dla mnie bardzo dobry wyznacznik niskiej glikemii, już przy ok. 70-73 jestem dosłownie mokra jak szczur). Zmierzyłam glikemię i jej wartość wynosiła 64, czyli wpadłam w lekką hipoglikemię. Porównując wczorajszą noc z wcześniejszymi obserwacjami zauważyłam pewną zależność, do mniej więcej 3-4 nad ranem glikemia jest raczej w porządku, tymczasem nad ranem leci na łeb na szyję i przechodzi w hipoglikemię ok godz. 5-7.
4. Co do problemów kardiologicznych, na razie jest zbyt wcześnie by cokolwiek więcej powiedzieć, odbyłam wstępną konsultację i podstawowe badania, w celu szczegółowej diagnostyki zostanę położona na oddział kardiologiczny pod koniec listopada. Jak to się zaczęło... otóż jestem osobą aktywną i wysportowaną (choć nie trenuję zawodowo żadnego sportu), bardzo lubię biegać (nie tak dawno jeszcze 12-15 km, kilka razy w tygodniu), jeździć na rowerze, nawet swojego czasu grałam w piłkę nożną. Mniej więcej w zimę zauważyłam niewielki spadek formy, po prostu po pokonaniu takiego samego dystansu jak wcześniej byłam bardziej zmęczona. Jednak po bardzo ciężko przechorowanej grypie sytuacja jeszcze się pogorszyła. Już w maju nie byłam w stanie przebiec 12 km a zaledwie 6-7, w lato były to już dwa kilometry a końcem sierpnia, już po kilometrze łapałam okrutną duszność (brakowało mi powietrza, nie mogłam złapać oddechu). Z każdym miesiącem było coraz gorzej. Obecnie nawet podczas wychodzenia po schodach robię sobie przerwę (mieszkam na 10 piętrze odpoczywam co trzy piętra ,choć coraz częściej jeżdżę windą). Co to jest? Na razie nie wiadomo, kardiolog ma na razie zbyt mało badań by stwierdzić czy są to kardiologiczne powikłania grypy czy może inna choroba (tak jak mówiłam, pierwsze objawy spadku formy miałam już przed zachorowaniem) która po ciężkiej infekcji po prostu się nasiliła. Na razie muszę cierpliwie czekać na hospitalizację i wyniki badań z nadzieją że wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam